Fake news – nieprawdziwa lub częściowo nieprawdziwa[1] wiadomość, często o charakterze sensacyjnym, publikowana w mediach z intencją wprowadzenia odbiorców w błąd w celu osiągnięcia korzyści finansowych, politycznych lub prestiżowych[2].
Należy odróżniać takie nieprawdziwe i wprowadzające w błąd treści od satyry, parodii i humoru. Również niektóre osoby lub instytucje mogą nazywać fake newsami wiadomości prawdziwe z powodu negatywnej dla tych osób lub instytucji zawartości[2].
Fake newsy są tworzone, a następnie rozpowszechniane, m.in. z powodów politycznych, finansowych, ideologicznych (poglądów i przekonań), a także dla rozrywki, zabawy, z chęci zwrócenia na siebie uwagi lub uzyskania rozgłosu[3]. Są rozpowszechniane w mediach tradycyjnych i społecznościowych[4]. Często, w celu przyciągnięcia uwagi odbiorców, stosowane są w nich chwytliwe nagłówki (ang. clickbait)[5][6].
Fałszywe wiadomości mogą być elementem dezinformacji w ramach wojny hybrydowej[7].
Określenie fake news jest neologizmem[8]. Odnosi się on do nieprawdziwych treści publikowanych w mediach, w szczególności w mediach społecznościowych[9]. Ważną rolę pełni tu intencja nadawcy: czasami domniemana fałszywa wiadomość może być w rzeczywistości jedynie satyrą, wykorzystującą przesadne i nierealistyczne motywy, przeznaczoną do rozrywki, a nie wprowadzenia w błąd.
Fake newsy są narzędziem propagandy[5] i dezinformacji[10]. W historii znane są przypadki, kiedy prowadziły do wojny[11][12].
Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń i Instytucji Bibliotekarskich (IFLA) opublikowała planszę (na zdjęciu po prawej), mającą pomóc ludziom rozpoznać fałszywe wiadomości[13]. Jej główne założenia:
Podobną grafikę (na zdjęciu po prawej) opublikowało również ISSA Polska Stowarzyszenie ds Bezpieczeństwa Systemów Informacyjnych (ISSA Polska)[14].
Choć były znane od czasów starożytnych, ich liczba i zasięgi zwiększały się wraz z rozwojem środków masowej komunikacji. W XXI wieku zjawisko rozpowszechniania nieprawdziwych treści stało się zjawiskiem ogólnoświatowym[15]. Oprócz zmyślonych historii, mających na celu oszukanie odbiorcy, jako fake newsy zaczęto także określać satyryczne wiadomości, których celem jest nie wprowadzanie w błąd, a humorystyczne komentowanie prawdziwych wiadomości[4][16].
Podczas wyborów do Kongresu USA w 2010 roku, fałszywe wiadomości wywołały dużę kontrowersje i spory. Niektórzy komentatorzy dostrzegali w nich znamiona moralnej paniki i masowej histerii. Inni zwracali uwagę na szkody wyrządzone dla zaufania publicznego[17][18][19][20].
Celem fałszywych wiadomości często jest zwiększanie zysku finansowego firm medialnych. W wywiadzie dla radia NPR Jestin Coler, dawniej kierujący stronami z fałszywymi wiadomościami, ujawnił, kto pisze fałszywe artykuły, kto finansuje te artykuły i dlaczego twórcy fałszywych wiadomości tworzą i rozpowszechniają je. Rozpoczął on swoją karierę w dziennikarstwie jako sprzedawca magazynów, potem zaczął pracować jako niezależny redaktor. Przyłączył się do branży fałszywych wiadomości, aby pokazać sobie i innym jak szybko fałszywe wiadomości mogą być rozpowszechniane. Coler powiedział, że jego firma zatrudniała od 20 do 25 edytorów i generowała zyski z reklam od 10 000 do 30 000 USD miesięcznie[21]. Również użytkownicy Facebooka odgrywają istotną rolę w rozpowszechnianiu w fałszywych wiadomości[22]. Mark Zuckerberg, dyrektor generalny Facebooka, powiedział: „myślę, że pomysł jakoby fałszywe wiadomości na Facebooku wpływały na wybory w jakikolwiek sposób jest to dość szalony”, a kilka dni później napisał w swoim blogu, że Facebook szuka sposobów na walkę z fałszywymi wiadomościami[23].
Wiele protrumpowskich internetowych fałszywych wiadomości pochodziło z macedońskiego miasta Wełes, gdzie około siedem różnych odpowiedzialnych za to organizacji, zatrudniało setki młodych osób, aby szybko produkować sensacyjne reportaże dla różnych firm amerykańskich oraz partii[24].
Jeden z dziennikarzy tworzących fałszywe wiadomości, Paul Horner, stał za szeroko rozpowszechnionym oszustwem, jakoby artysta Banksy został aresztowany[25][26]. Tego typu historie często pojawiały się na pierwszych stronach wyszukiwarki Google, były także udostępnianie na Facebooku i traktowane poważnie przez osoby trzecie, takie jak kierownik kampanii wyborczej Donalda Trumpa Corey Lewandowski, Eryk Trump, „ABC News” czy „Fox News”[27][28][29]. Horner później twierdził, że celem jego pracy w tamtym okresie było „sprawić, że zwolennicy Trumpa wyjdą na idiotów, poprzez dzielenie się tymi historiami”[30].
W wywiadzie z „The Washington Post” w listopadzie 2016 Horner wyraził ubolewanie z powodu roli, jaką fałszywe wiadomości odgrywały w przebiegu wyborów, i zaskoczenie tym, jak łatwowierni byli ludzie w kontakcie z tymi historiami[31][32][33][34]. Podkreślił również, że w efekcie tego osiągnął wręcz odwrotny niż planował cel – zachęcił więcej wyborców do wspierania Trumpa zamiast odwrócić ich od tego[35].
Horner wystąpił w parlamencie Europejskim w marcu 2017 roku, poruszając temat fałszywych wiadomości i tego, jak ważna jest weryfikacja faktów[36]. Według artykułu BuzzFeed z 2017 roku Horner zaznaczył, że jego opowieść o festiwalu gwałtu w Indiach pomogła zebrać ponad 250 000$ darowizny dla GiveIndia, fundacji pomagającej ludziom w Indiach[37][38][39]. Sprzeciwił się też przyrównywaniu go z osobami tworzącymi fałszywe wiadomości wyłącznie w celu wprowadzania w błąd innych[40].
W 2017 roku współtwórca World Wide Web – Tim Berners-Lee – powiedział, że fałszywe wiadomości są jednym z trzech najbardziej szkodliwych nowych trendów w Internecie, które należy rozwiązać, jeśli sieć ma naprawdę „służyć ludziom”[41]. W styczniu 2017 brytyjska Izba Gmin przeprowadziła parlamentarne śledztwo w sprawie „nasilającego się zjawiska fałszywych wiadomości”[42].
Fałszywe wiadomości mogą być elementem dezinformacji w ramach działań określanych jako środki aktywne w grupie „czarnej” technologii hybrydowych[7]. W 2014 roku rosyjski rząd rozpowszechniał fałszywe wiadomości za pośrednictwem rosyjskich państwowych przedsiębiorstw medialnych jak Sputnik i RT (dawniej Russia Today) w ramach dezinformacji odnośnie m.in. do stworzenia fałszywego obrazu roli prorosyjskich rebeliantów w zastrzeleniu samolotu Malaysia Airlines lot MH17[43]. W 2016 roku NATO oświadczyło, że obserwuje znaczny wzrost rosyjskiej propagandy i fałszywych wiadomości po aneksji Krymu w 2014 roku przez Rosję[44]. Fałszywe wiadomości pochodziły od rosyjskich urzędników, następnie były również rozpowszechniane na poziomie międzynarodowym przez agencję Reuters i publikowane w najbardziej popularnych serwisach informacyjnych w USA[45].
W 2018 roku badanie na temat fałszywych wiadomości w Polsce przeprowadził ośrodek badawczy Kantar Public. Najwięcej ankietowanych przyznało, że ze zmanipulowanymi informacjami mają styczność codziennie lub prawie codziennie (75%). Pozostałe wskazania to: przynajmniej raz w tygodniu (27%), kilka razy w miesiącu (7%), rzadko lub nigdy (14%), nie wiem (4%). Zdaniem 79% badanych problem fałszywych wiadomości jest zagrożeniem dla demokracji. Jednocześnie 71% uczestników badania odpowiedziało, że jest w stanie rozpoznać czy informacja, z którą mają styczność, jest prawdziwa czy nie[46].
Fake newsy są często publikowane na specjalnie stworzonych stronach internetowych (ang. fake news websites). Aby przyciągnąć uwagę czytelników, autorzy publikowanych tam artykułów nadają im sensacyjne tytuły (ang. clickbait), a żeby zdobyć zaufanie często podszywają się pod znane źródła informacji[47][48][49]. Adresy takich witryn mogą być upodabniane do adresów URL znanych lub budzących zaufanie stron (np. różnić się jedną literą w nazwie lub rozszerzeniem)[50].
W XXI wieku możliwości wprowadzania w błąd zostały rozszerzone poprzez szerokie wykorzystanie mediów społecznościowych. Jednym z serwisów, które ułatwiły rozprzestrzenianie się fałszywych wiadomości, był Facebook[51][52][53], jak również Twitter[53]. Z mediów społecznościowych jako źródła wiadomości w 2016 korzystało 62% Amerykanów[54], co, w połączeniu z rosnącymi podziałami politycznymi oraz zjawiskiem bańki filtrującej, sprzyja tendencji ograniczania się do czytania nagłówków[55].
Według niektórych ekspertów fake newsy mogły mieć wpływ na wynik amerykańskich wyborów prezydenckich w 2016 roku[56][57]. Fałszywe wiadomości miały wyższy wskaźnik udostępnień na Facebooku niż wiarygodne[58][59][60]. Zdaniem analityków było to spowodowane tym, że fałszywe wiadomości często lepiej zaspokajały oczekiwania czytelników[59]. Facebook początkowo zdementował te tezy[61]. Sondaż przeprowadzony przez Pew Research w grudniu 2016 roku wykazał się, że 64% dorosłych Amerykanów uważa, że całkowicie fałszywe wiadomości wywołują „wiele zamieszania”, podczas gdy 24% stwierdziło, że wywołują „nieco zamieszania”, a 11% stwierdziło, że wywołują „niewiele lub wcale zamieszania”[62]. Ponadto, 23% ankietowanych przyznało, że osobiście, świadomie lub nie, udostępniło nieprawdziwą wiadomość[9].
Około sierpnia 2017 Facebook zaprzestał używania terminu „fake news”, zastępując go zwrotem „false news” (fałszywe informacje)[63]. Will Oremus z magazynu Slate napisał, że przyczyną tego był fakt, iż zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa zaczęli odnosić termin fake news do opozycyjnych względem nich mediów. Według niego „ma sens dla Facebooka i innych odstąpić termin prawicowym trollom, którzy sobie go przywłaszczyli”[64].
Badania z Northwestern University dowiodły, że 30% z wszystkich fake newsów ma związek z Facebookiem, podczas gdy prawdziwych wiadomości – 8%. Badacze doszli też do wniosku, że odbiorcy fałszywych wiadomości nie są zamknięci w bańce filtrującej i wielu z nich czerpie również informacje z renomowanych źródeł[65].
W Chinach dochodziło do przypadków, kiedy fałszywe wiadomości przenikały do bardziej renomowanych witryn informacyjnych, powodując skandal[66]. W następstwie zdarzeń na Zachodzie Ren Xianling z Cyberspace Administration of China zaproponował wprowadzenie systemu nagród i kar w celu walki z fałszywymi wiadomościami[67].
Za rozpowszechnianie fałszywych wiadomości odpowiedzialni są także internetowi trolle, w szczególności w serwisach takich jak Twitter czy Facebook[68]. W okresie wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku, Rosja finansowała ponad 1000 trolli mających rozpowszechniać nieprawdziwe informacje na temat Hillary Clinton[69].
Do rozpowszechniania fake newsów wykorzystywane są również boty społecznościowe[70].
W czasie wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku znacznie wzrosła liczba i zasięgi fałszywych wiadomości[71]. To przełożyło się na rozpowszechnienie walki z ich rozprzestrzenianiem[72][73][74]. Strony publikujące fałszywe wiadomości nie podejmowały współpracy z instytucjami weryfikującymi informacje, dlatego musiały one działać na własną rękę[75]. W celu zmniejszania oddziaływania fałszywych wiadomości strony, takie jak Snopes.com czy FactCheck.org, przedstawiły wytyczne pomagające w wykrywaniu fałszywych serwisów[25][76][77]. Serwisy społecznościowe i wyszukiwarki, takie jak Facebook i Google, były krytykowane za wspieranie rozpowszechniania się fałszywych wiadomości. Obie te instytucje podjęły działania, aby zdecydowanie ukrócić ten trend, jednak ich krytycy nadal uważają, że trzeba w tym celu robić więcej[74].
Po amerykańskich wyborach w 2016 roku Facebook zaczął oznaczać niewiarygodne wiadomości i ostrzegać przed nimi użytkowników[78][79]. Do walki z fake newsami może również zostać wykorzystana sztuczna inteligencja[73]. W 2017 roku Facebook wykrył 30 000 kont odpowiedzialnych za rozprzestrzenianie dezinformacji na temat francuskich wyborów prezydenckich[80]. Spółka zaczęła regularnie publikować raporty na temat działań podejmowanych w stosunku do takich „skoordynowanych nieuatentycznych zachowań” (coordinated inauthentic behavior, CIB) swoich użytkowników[81].
W 2018 Google, Facebook, Twitter, Mozilla i stowarzyszenia branżowe z sektora reklamy podpisały Unijny kodeks postępowania w zakresie zwalczania dezinformacji (Code of Practice on Disinformation)[82].
Analizę fałszywych wiadomości podawanych przez rosyjskie media, prowadzi m.in. EUvsDisinfo[83], utworzone przez Unię Europejską w marcu 2015[84][85].
Zajmuje się tym StopFake[86][87] utworzone przez wykładowców, studentów i absolwentów Mohylańskiej Szkoły Dziennikarstwa oraz dziennikarzy wolontariuszy w marcu 2014[88].
W Polsce organizacją zajmującą się wykrywaniem fałszywych wypowiedzi, głównie polityków[89], jest Stowarzyszenie Demagog[90], członek International Fact-Checking Network[91]. Tematykę dezinformacji i fake newsów w Polsce i na świecie porusza m.in. portal „fakenews.pl”[92] oraz inne organizacje zajmujące się sprawdzaniem prawdziwości treści ang. fact-checking[93].
Singapur w 2019 roku wprowadził surowe kary za systemowe szerzenie dezinformacji[94].